Tatry to moje ulubione miejsce pobytu, które kompleksowo zaspokaja moje wszelkie potrzeby regeneracji. Mimo, że jeżdżę również w inne wyższe góry zawsze wracam w Tatry. Minimum co kilka miesięcy jadę się powłóczyć po wyższych partiach i podładować akumulatory.
Oczywiście z wyłączeniem wakacji i innych wolnych dni :)) nie jestem samobójcą nie chcę aby jakiś szalony turysta w sandałach zepchnął mnie przypadkowo w przepaść potrącając reklamówką wypełnioną wiktem i foliowymi pelerynkami. I nie przesadzam w tym miejscu ani trochę. Jestem naocznym świadkiem kilku potknięć i lekkich zjazdów błotnych podczas pewnej majowej burzy gdzie w pełnym rynsztunku zawodowego turysty 🙂 przeczekiwałyśmy burzę z koleżanką pod kamieniem i obserwowałyśmy idących a jakże do góry turystów. I nie było to na drodze do Morskiego Oka 🙂 ale dużo, dużo wyżej. Długo będę wspominać z uśmiechem fantazję niektórych turystów przy wyborze obuwia na górskie wycieczki. Ale wracając do tematów jedzenia wiadomo, że po wysiłku człowiek jest bardzo głodny i prawie wszystko smakuje. Ja nawet przy ogromnym zmęczeniu i głodzie nie rzucam się na podeszwę od buta gdy w końcu docieramy do upragnionej jadłodajni. Przyznaję, że jestem w stanie czasami zjeść coś normalnie raczej ledwie poprawnego ale zamykam wtedy oczy i napełniam żołądek lub zamawiam 4 porcje smażonych oscypków bo te trudno popsuć.
Podczas wędrówek po Polskiej stronie Tatr mamy kilka schronisk, jedno z nich jest prawdziwą perełką do której wracam za każdym razem właśnie z powodu jedzenia. Przed wyjazdem nigdy nie planujemy niczego bo jak to w górach bywa pogoda zmienną jest, ale to jest żelazny punkt każdego naszego wypadu o od posiłku tam zwykle zaczynamy pobyt :).
Schronisko Roztoka
www.schroniskoroztoka.com.pl
to malutkie schronisko PTTK w Dolinie Roztoki czynne cały rok z miejscami do spania. Sercem tego miejsca jest kuchnia i zawsze miła obsługa chętna nakarmić wygłodniałych wędrowców. Kuchnia jak na gastronomię jest nieduża i nie jest wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt ale jak ogólnie wiadomo to od „operatora garów” zależy smak potraw 🙂
Jadłam prawie wszystko z ich menu ale zawsze wracam do:
- jabłecznika z jagodami i śmietaną
- zupy grzybowej
- schabowego (mimo, że nie jestem fanem tego dania)
- oscypków zrobionych idealnie z boróweczką
- jajeczniczki na śniadanko
- rydzów na masełku (te świeże smakują mi jednak bardziej niż te mrożone)
- zasmażanej kapusty
- naleśników z twarogiem
Jedzenie jak widzicie zwyczajne Polskie ale smak wyjątkowy. Jak na standardy schronisk za jedzenie mają u mnie maksymalną ilość gwiazdek i są numerem 1. Pozostałych miejsc wśród schronisk nie ma :(.
Inne miejsca w okolicy do, który zaglądam co jakiś czas:
Restauracja Widok
Restauracja Widok
Miejsce nieco schowane do którego niełatwo trafić z naprawdę wyjątkowo piękną panoramą Tatr. Zanim tam trafiliśmy zaliczyliśmy w pobliżu kilka kulinarnych wpadek. Restauracja urządzona bardzo nowoczesne, minimalistycznie z przeszkoloną kuchnią. Obsługa miła i przeszkolona na najwyższym poziomie co naprawdę nierzadko zdarza mi się spotkać. Za każdym razem bez zarzutu. Ogromna fantazja i kunszt kucharza przy kompozycji talerza. Jak dla mnie wielkość dań w sam raz ale mój towarzysz czuł pewien niedosyt :). Restauracja w każdym wymiarze na najwyższym poziomie.
Poniższe dania próbowałam i polecam:
- pierogi z borowikami w sosie „bryndzowym”
- kwaśnica z musem z pietruszki
- pierogi z borowikami
- tatar (przepyszny)
- oscypek pieczony w ziołach
- kawa latte naprawdę dobrze zaparzona 🙂
Restauracja Tatradycja
tatradycja.pl
Dość nowe miejsce na kulinarnej mapie i kolejne z pięknym widokiem na Tatry. Restauracja zaprojektowana nowocześnie ale z zachowaniem góralskiego stylu przy użyciu materiałów wysokiej jakości. Kuchnia, którą proponują to również kuchnia regionalna ale w nowej odsłonie. Bardzo mi się podoba całość. Wszystko współgra widać włożone serce w całe przedsięwzięcie. Jedzenie to kosmos dla kubków smakowych. Dodatkowo podane nowocześnie i atrakcyjnie dla oka. Ceny jeszcze nie kosmiczne:). Absolutnie wszystko mi smakowało. Próbowałam:
- Polędwiczkę z dzika
- Kremową zupę rybną
- Kwaśnicę
- Filet z pstrąga
- Tatar
- Mus z orzecha
- Fondant czekoladowy
Restauracja w Hotelu Zbójnicówka
www.hotelzbojnicowka.pl
Nie wiem jak się nazywa sama restauracja. Jest nieco ukryta bo o ile pamiętam to poziom niżej niż wejście do hotelu. Restauracja jest dostępna również dla gości z zewnątrz. Spaliśmy w tym hotelu kilka dni, i stąd się dowiedzieliśmy o jej istnieniu, normalnie byśmy tam nie trafili a szkoda bo mają naprawdę dobre jedzenie z karty. Sam hotel jest nowoczesny i ma powalający wprost widok z sali restauracyjnej. Nie korzystaliśmy z jedzenia w cenie pokoju tylko zamawialiśmy wszystko z karty co nam bardziej odpowiada i niekoniecznie wychodzi drożej, a nie jesteśmy skazani na kilka rzeczy do wyboru, które niekoniecznie nam odpowiadają. Wnętrze restauracji nowoczesne, poprawne z delikatnymi elementami regionalnymi. Ponieważ zawsze chętnie odwiedzamy co ciekawsze restauracje początkowo na obiady wychodziliśmy do innych restauracji lub jechaliśmy nawet 30 km bo wyszukałam coś ciekawego i chciałam przetestować. Tylko dzięki niepohamowanemu apetytowi pewnego młodego człowieczka 🙂 dowiedzieliśmy się, że w zasięgu ręki mamy ukryty skarb w kuchni. Nie wiem czy w kuchni nie było zmian personalnych ale z naszego pobytu wspominamy wyjątkowo:
- ogromny schabowy o wyjątkowym smaku
- żurek z purre ziemniaczanym
- pierogi z grzybami leśnymi
- pstrąg
Gospoda Harnaś
harnas.eu
To klasyczna regionalna gospoda góralska. Jest położona u wejścia do Doliny Kościeliskiej tuż przy samej ulicy dojazdowej do Kir. Wygląda na taką typową drewnianą regionalną gospodę pod turystów ale smak jedzenia mnie pozytywnie zaskoczył. Lokalizacja co prawda z daleka od miasta ale myślę, że w sezonie jest tam bardzo tłoczno. Zawsze byłam poza nim. Harnaś został przypadkowo przez nas odkryty przy poszukiwaniu grzańca i czegokolwiek ciepłego po całodziennej wędrówce. Trafiłyśmy tam średnio głodne bo wcześniej zahaczyłyśmy o schronisko ale smaki naszych serc i brzuchów nie podbiły. Ponieważ byłyśmy już przemarznięte więc na pierwszy ogień poszedł grzaniec. Miła pani z obsługi zaproponowała mi trzy rodzaje do wyboru w tym jeden z palącym się spirytusem, który oczywiście zamówiłam – było mi bardzo zimno :). Grzaniec był tak mocny, że musiałam zamówić kolejny tym razem bez spirytusu aby rozcieńczyć pierwszy :). Udało mi się wypić oba ale w międzyczasie po przejrzeniu karty zamówiłyśmy jeszcze kilka rzeczy a potem domawiałyśmy bo wszystko okazało się pyszne. Nie była to moja jedyna wizyta u nich, przy kolejnych również mi bardzo smakowało. Trzeba tylko uważać na wizyty popołudniowe zimą bo zdążyło mi się trafić na zamknięte na głucho drzwi mimo, że dzwoniliśmy wcześniej z pytaniem do której mają czynne. Opinie mają różne a ja za każdym razem jadłam to samo więc polecam właśnie to posmakować:
- pierogi z rydzami, borowikami i innymi leśnymi (nie papka a drobno krojone)
- rydze na maśle (najlepsze jakie jadłam)
- pierożki jagnięce
- kwaśnicę
- grzaniec ze spirytusem